Nastał nowy dzień. Do okna nakurwiało mi słońce. Chwyciłam za telefon aby jakoś zorientować się w czasie. Była dopiero 10 a ja czułam się jakoś wyspana. Zeszłam do kuchni gdzie mama smażyła już naleśniki na śniadanie. Wesolutka otworzyłam lodówke wyjmując z niej mój ulubiony sok. Usiadłam przy stole czytając jakąś gazete. Mama podała mi przed nos pyszniutkie naleśniki oblane sosem klonowy
- dziękuje - wyszczerzyłam się
- nie ma za co - odpowiedziała mi uśmiechając się - może w ramach przeprosin za ten wybryk z rozwodem pojedziemy na jakieś zakupy ?
- to miłe ale muszę być zaraz u chłopaków
- no dobrze, podwieźć cię ?
- jeśli masz ochote ...
- to ubieraj sie i jedziemy - powiedziała z uśmiechem
Pochwyciłam telefon ze stołu i popędziłam do samochodu. Droga zajęła nam 3 minuty. Pożegnałam sie z mamą i udałam do domu. Mało mi oczy z oczodołów nie wylazły jak zobaczyłam w jakim stanie jest dom. Zayn był przebrany z Borata, Liam sprządał jakieś szkło z ziemi a Lou popierdalał z plastrem na czole
- co tu się stało ? - wydarłam jape
- a taka tam, impreza ze szczęścia była - odpowiedział Harry, który nagle zjawił się obok mnie mocno mnie przytulając
- z jakiego szczęścia ?
- a nobo Harry powiedział że nie lecisz do Polski - wyjąkał Niall który wychodził z kuchni
- i co w związku z tym ?
- no taki był szczęśliwy, że przypierdolił Louisowi tym wazonem co na stole stał.
- no dobra, to wyjaśnia plaster na czole Lou i szkło które sprząta Liam ale dllaczego Zayn jest przebrany za borata ?!
- zakład
- jaki zakład ?
- przegrał, powiedział że tam pojedziesz a nie pojedziesz
- Zayn idź się przebierz mam dobre wiadomości - wydarłam się na Malika i powędrowałam do salonu
Usiadłam na kanapie i długo zastanawiałam się jakby to było, gdyby byli oni chociaż troszkę normalni. Mniejsza, po 5 minutach Zayn wrócił do nas odziany w jakieś normalne ubrania. Cała nasza ósemka zgromadziła się wokół stołu i wgapiali się we mnie jak w obrazek.
- no gadaj te wiadomości ! - wydarł się Liam
- no dobra, zgadujcie - powiedziałam chytrze się uśmiechając
- o nie - wyjąkał Harry
- co o nie ?
- nie zostane ojcem prawda? Przecież się zabezpieczaliśmy
- niemartw się o to. Jak narazie to nie zostaniesz ojcem tylko wujkiem
- ale jak to ?
- no normalnie. Moja mama jest w ciąży
- PIERDOLISZ ?! - wydarli sie mi wszyscy do ucha
- serio gadam - odpowiedziałam im z uśmiechem
- to gratulacje kochanie - powiedział Hazza
- ale przecież twoi starzy się rozwodzą - rzuciła Amy
- nie rozwodzą, w chuja mnie zrobili
- to kiepsko, trochę wycierpiałaś przez ten żart
- no niby tak, ale nie żyjmy przeszłością
- czas na teletubis hug ! - orzekł Lou i wszyscy się na mnie rzucili
- trzeba to opić - stwierdził Zayn - Niall, giermku ty mój, zajdź na swych zacnych, koślawych nogach do barku po jakiś napój wysokoprocentowy
- oczywiście panie
Obaliliśmy chyba 2 flaszeczki gorzoły. Piliśmy do późnego wieczora. Gdy wszyscy mieli dość, każdy udał się do swoich pokoi. Wchodząc z Hazzą do naszej sypialni, usiadlam na łóżku i zaczęłam odwijać bandaż. Prócz 2 szwów które znajdowały się w miejscu tętnicy, na moich nadgarstkach znajdowało się również wiele innych, głębokich szram.
- to ci nie zejdzie - rzucił Hazza oplatając mnie ramieniem
- zdaje sobie z tego sprawę
- dlaczego to zrobiłaś ?
- miałam ku temu powody, a po 2 ubzdurałeś sobie że zdradzam cię z Zaynem, a dobrze wiesz że tylko ciebie ocham, on mnie poprostu pocieszał
- wiem, przepraszam cię za to
- no dobra, jak już mówiłam nie żyjmy przeszłośćią. Będę mieć brata
- to super, a jak będzie miał na imie ?
- nie wiem, okaże się. Mama mówi że poczekamy do narodzin
- a w którym jest miesiącu ?
- połowa 5, a co ?
- wiesz że jedziemy w cztero-miesięczną trasę? Wolisz być z nami czy pomagać mamie ? Bo zobacz, po tych 4 miesiącach mały już będzie.
- no tak, ale ona da sobie radę. Tata jej pomoże
- nie chcesz być przy narodzinach ?
- jak się zacznie to przyjadę, a teraz chodźmy spać bo padam na ryj
- czyli żadnego seksu dziś ? - powiedział robiąc smutną minke
- ty głupi jesteś - odpowiedziałam mu rzucając się na niego i powoli rozbierająć każdy jego ciuch
________________________________
hehs, jest 6 XD //
zdaje mi się, albo piszę coraz bardziej chujowe rozdziały ? o.O
czwartek, 29 grudnia 2011
środa, 28 grudnia 2011
Rozdział piąty
Gdy wróciliśmy do domu od razu udaliśmy się z Harrym do naszej sypialni. Jebłam się na łóżko rycząc do poduszki. Hazza położył się obok mnie.
- i co z tym zrobisz? - spytał
Usiadłam na łóżku gapiąc się Harremu prosto w oczy
- polecę tam - powiedziałam
- nie możesz
- a mam inne wyjście ? Polecę tam na 4 miesiące, dopóki nie skończę 18 lat
- a ja ?
- macie trasę przecież, 4 miesiące szybko miną
- uschnę z tęsknoty - powiedział robiąc małą podkówkę
- będę dzwoniła co godzinę - uśmiechnęłam się do niego
- na pewno ?
- tak ! Mamy jeszcze 2 tygodnie we dwoje, spędźmy ten czas jak najlepiej - puściłam mi oczko
Hazza spojrzał na mnie tym swoim chytrym wzrokiem i rzucił się na mnie. Najpierw zaczął zdejmować ze mnie koszulkę potem gacie stanik etc. Uprawialiśmy najbardziej dziki seks w naszym życiu. Było wykurwiście. Po skończonej orgii zeszliśmy na dół proponując ludowi wypad do kina. Wybraliśmy się na Przed Świtem. No przezajebisty film. Ryczałam na nim jak pierdolnięta. najbardziej na scenie ślubu. Amy pogodziła się już z Zaynem i tuliła się do niego łkając. Nialler przytulał swoje naczosy pochlipując, Liam zgrywał twardego gościa i starał się nie popłakać co ewidentnie mu nie wyszło bo wył jak popierdolony, Louis z El na przemian wycierali swoje łzy no a Hazza pomimo faktu że Bella wyszła za Edwarda wydzierał sie na całą salę kinową " WYBIERZ JACOBA BELLA, NIE BĄDŹ GŁUPIA " płacząc przy tym.
No tak, wylaliśmy morze łez, później udaliśmy się do KFC na kubełek skrzydełek.
- za 4 miesiące ślub - wyszczerzyła się Amy
- akurat - rzuciłam biorąc łyk pepsi
- co akurat ?
- no bo za 2 tygodnie wyjeżdżam do Polski, wracam za 4 miesiące, akurat na wasz ślub
- CO ?! - wydarło się mi do ucha całe towarzystwo, no z wyjątkiem Harolda który o wszystkim wie
- no tak. Moi starzy biorą rozwód i matka stwierdziła że dopóki nie skończe 18 lat jestem pod jej opieką i lęce z nią do Polski
- dlaczego akurat tam ? - spytała Eleanor
- bo tam niby jakaś rodzina, czy cos .. - odpowiedziałam
- a twój ojciec ?
- zostaje w Londynie
- to czemu z nim nie zamieszkasz ? - wyjąkał Louis przełykając kawał mięcha
- nie wiem, moja rodzina jest patologiczna, no ale przecież i tak macie trasę za tydzień. Akurat wrócicie i ja wrócę i będzie ślub
- chcieliśmy abyś nam towarzyszyła razem z Amy i El - wyjąkał Niall udając że ryczy
- nic na to nie poradzę - odparłam - mojej matki nie przekonam
- nie chce mi sie tu siedzieć, nie wygodne siedzenia - powiedział Harry wiercąc się - jedźmy do domu
- wysadźcie mnie w domu rodziców ok? Dziś tam przenocuje - powiedziałam
- no spoko - odpowiedział Lou który miał zamiar dziś prowadzić - jedziemy
Całą drogę powrotną gadaliśmy o jakiś bezsensownych sprawach. Niall z Liamem obstawiali ile marchewek pomieści w buzi Louis. Niall stwierdził że zmieści się ich aż 7.Dotarliśmy pod dom moich rodziców. Wysiadłam ze samochodu żegnając się ze wszystkimi i namiętnie całując Harrego. Gdy weszłam do domu o dziwo zastałam miłą, rodzinną atmosferę. Matka siedziała wtulona?! do ojca na kanapie. Weszłam do salonu lekko wkurwiona i stanęłam naprzeciw nich .
- co tu jest grane ? - wydarłam się
- jak co ? Film oglądamy, a teraz bądź tak łaskawa i się posuń - wyjąkał ojciec
- chcecie się rozwieźć a się przytulacie? Aha .- powiedziałam siadając na fotelu.
Matka spojrzała na ojca i zaczęła się śmiać .
- o co wam kurwa chodzi ? - spytałam patrząc na nich jak na idiotów
- PRIMA APRILIS kochanie ! - wydarła sie mama przytulając mnie
- chyba wam się daty pojebały czy coś - powiedziałam
- przepraszamy córciu - powiedział ojciec
- przepraszacie tak? - wykrzyczałam - spójrzcie co przez was zrobiłam - pokazałam im zabandażowaną rękę
- co się stało ? - spytała matka, niby z przejęciem
- rozwaliłam lustro w łazience Harrego, tak mamo, przez ciebie, przez twojego sms-a że za 2 tyg. samolot do Polski
- przepraszam, nie wiedziałam że tak to odbierzesz - wybąkała - a w ogóle to mamy z tatą ci coś do powiedzenia
- no co ? następny kawał ?
- nie, tym razem 100 % powaga, nawet dowód mamy
- no to słucham ?
- jestem w ciąży - odparła matka
Zatkało mnie. W tym wieku ? Ja pierdole. Nie no chciałam mieć rodzeństwo ale dlaczego akurat teraz skoro mogę mieć już własne dzieci ?
- aha - odpowiedziałam
- zobacz - powiedziała podając mi małe zdjęcie - to już prawie 5 miesiąc
- to temu jesteś taka gruba ! - wykrzyczałam śmiejąc się - myślałam że każda kobieta na starość tyje, tak jak babcia
Ojciec zaczął się napierdalać. To prawda. Babcia Mery na starość zgrubła. Wygląda teraz jak piłka, taka mała, gruba, siwa piłka .
- nie cieszysz się ? -spytał tata
- no cieszę się! Bardzo, a jaka płeć ?
- chłopczyk - powiedziała mama z bananem na ryju
- a jakie imię ?
- jeszcze za wcześnie córeczko, najpierw musi się urodzić, później pomyślimy nad imieniem - dodała uśmiechając się
- a mogę powiedzieć przyjaciołom ?
- no pewnie, skoro chcesz
- dobra, to powiem im jutro, teraz idę spać, dobranoc - powiedziałam i podeszłam do obojga rodziców całując ich w policzek
Udałam się do mojego pokoju. Ale zajebiście, będę mieć brata, ale kurde ... za tydzień jedziemy w 4 miesięczną trasę, co oznacza że jak wrócimy to on już będzie na świecie. Ale zajebiście. Położyłam się na łóżku wybierając numer Harrego
- no słucham cię piękna ? stęskniłaś się ?
- tak, bardzo - zaśmiałam się do słuchawki - idę właśnie spać, na jutro mam dla was kilka njusów
- zdradzisz mi to teraz ? Wgl. to słysze po twoim głosie że wesoła jesteś. Nie lecisz do Polski ?
- nie ! - wydarłam się z radości - ale mam jeszcze inną wiadomość, ale o tym jutro. Pa kochanie, kocham cię
- ja ciebie też, miłej nocy - odpowiedział mi po czym się rozłączyłam
_______________________________________________
no i jest już piąty XD nie wiem czemu tak nagle zmieniłam to że jej rodzice się rozwodzą. prawdę mówiąc chciałam zrobić katastrofę że ten samolot do Polski się rozjebie ale przysięgłam sobie że nie uśmiercę póki co żadnego bohatera :D
teraz zadanie dla was : jakie imię dla brata Darcy byście chcieli ? Tylko nie imiona chłopaków z 1D . Pomyślcie nad jakimiś ciekawymi, angielskimi imionami a ja wybiorę najlepsze :D
wtorek, 27 grudnia 2011
Rozdział czwarty
Siedziałam jeszcze długo na kafelkach w łazience milcząc i gapiąc się jak Harry owija bandażem moją ręke. Co chwile spoglądał na mnie z troską w oczach a ja od razu uciekałam wzrokiem gapiąc się w sufit .
- gotowe - powiedział zawiązując małą kokardkę na moim nadgarstku - możemy pogadać ? - spytał chwytając mnie za ręke
Nic mu nie odpowiedziałam. Zaczełam ryczeć jeszcze bardziej niż przedtem. Wtuliłam się w Harrego i moczyłam mu koszulke moimi gorzkimi łzami. Hazza pocałował mnie w głowę i pozwolił bym nadal moczyła jego ubranie. Z tego całego płaczu chyba zasnęłam i spałam bardzo długo, bo gdy się obudziłam i pochwyciłam telefon była godzina 12:32 . Zeszłam na dół kompletnie nieogarnięta. W salonie spotkałam tylko Liama.
- gdzie reszta ? - spytałam
- pojechali na zakupy - odpowiedział mi przeżuwając kawałki bodajże wczorajszej pizzy której nie dojedli
- aha - rzuciłam udając się w strone kuchni i wyciągając zimny sok pomarańczowy z lodówki
- Darcy chodź do mnie, obejrzymy film - wydarł się Payne
- tsa, akurat mam na to ochote - powiedziałam do siebie pod nosem i powędrowałam do salonu
Usiadłam na kanapie gapiąc się w jakiś durnowaty film co chwile biorąc mały łyk soku.
- nie pij tyle bo sie posikasz - stwierdził Li
- nie martw się o to - odpowiedziałam mu uśmiechając się
Liam odwrócił się w moją stronę i gapił się na mnie jak w obrazek. Na początku nie zwróciłam na to szczególnej uwagi ale powoli zaczęło mnie to irytować
- co sie tak lampisz na mnie ?
- ale nam napędziłaś wczoraj stracha
- czym niby ?
- tym - wskazał na mój zabandazowany nadgarstek
- aha, fajnie - wyjąkałam
- nie fajnie - odpowiedział sięgając po kolejny, ostatni już kawałek pizzy - chcesz ? - spytał machając mi żarciem przed oczami
- nie, przechodzę na diete
- Harry ci nie pozwoli
- Harry nie musi wiedzieć, nie jest moją matką - wycedziłam przez zęby
Na słowo matka od razu zebrały mi się łzy, co zauważył Payne.
- nic ci nie jest ? - spytał z troską w głosie
- niee - odpowiedziałam ocierając spływającą po moim policzku łzę - ide się ogarnąć, zaraz wracam
- okeej, ale potem mi opowiesz co jest grane, zgoda ?
- oczywiście - uśmiechnęłam się i popędziłam na góre.
Weszłam do pokoju wygrzebując jakieś normalne ciuchy. Chwyciłam je i udałam się do łazienki. Najpierw wzięłam gorącą kąpiel, następnie sie przebrałam i pomalowałam. Szukałam po kosmetyczce mojej żyletki, której nigdzie nie było.
- zajebiście - powiedziałam sama do siebie
Pewnie po wczoraj Harry ją gdzieś wyrzucił. Nie potrzebnie, mogę sobie kupić nowe. Nagle przyszedł do mnie sms.
" masz 2 tygodnie czasu, potem wylatujemy do Polski. NA ZAWSZE - mama "
Rzuciłam telefon o podłoge i chwyciłam rękami za głowe. Zaczełam krzyczeć jak bardzo nie nawidzę swojego życia. Tak mocno się wkurwiłam że przywaliłam z pięści w lustro które rozpadło się na kilka mniejszych i większych kawałków przecinając przy tym chyba tętnice.
- Liaaaaaam ! - wydarłam się
- co sie stało ? - spytał ciemny blondyn wchodząc do łazienki - o kurwa
Wszędzie była krew. Leciała mi z ręki jak z fontanny.
- aj, i co zrobimy ? - spytałam
- jedziemy do szpitala - stwierdził - masz, owiń tym ręke - podał mi jakiś ręcznik - ide zadzwonić do Harrego
- nie ! - wykrzyczałam - nie chce by wiedział
- wróciliśmyyyyyyyyyy - usłyszałam radosny okrzyk Louisa dobiegający z dołu
- o kurwa mać - powiedziałam - no to po mnie
- nie gadaj tylko idziemy - powiedział Li prowadząc mnie na dół
- co się stało ? - spytał przerażony Niall trzymając w buzi hot-doga
- długa historia, jedziemy do szpitala, gdzie Harry ?
- tu jestem - odpowiedział Loczek wychodząc z kuchni - co ci się stało ? - wydarł się
Podałam mu telefon z wiadomością od matki. Przeczytał i spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
- nie ma czasu, jedziemy Darcy, przecięłaś tętnice - wycedził Liam wyprowadzając mnie z domu
- jade z wami - powiedział Harry chwytając mnie za ramię - będzie dobrze - pocałował mnie lekko w usta
Gdy dotarliśmy do szpitala założyli mi 2 szwy. Niby miałam szczęście bo mogło się skończyć wiele gorzej. W drodze powrotnej opowiedziałam wszystko mopjemu chłopakowi. Płakaliśmy razem wtuleni w siebie
- nie pozwolę ci wyjechać - rzucił ocierając łzy spływające mu po policzku - nie pozwolę
_________________________________________
bahahahahahaha XD o kurwa cóż za niesamowita chujowizna XD
LOL . nie wiem co mnie natchnęło na te motywy z zyletą o.O .
piszcie wasze opinie ^.
- gotowe - powiedział zawiązując małą kokardkę na moim nadgarstku - możemy pogadać ? - spytał chwytając mnie za ręke
Nic mu nie odpowiedziałam. Zaczełam ryczeć jeszcze bardziej niż przedtem. Wtuliłam się w Harrego i moczyłam mu koszulke moimi gorzkimi łzami. Hazza pocałował mnie w głowę i pozwolił bym nadal moczyła jego ubranie. Z tego całego płaczu chyba zasnęłam i spałam bardzo długo, bo gdy się obudziłam i pochwyciłam telefon była godzina 12:32 . Zeszłam na dół kompletnie nieogarnięta. W salonie spotkałam tylko Liama.
- gdzie reszta ? - spytałam
- pojechali na zakupy - odpowiedział mi przeżuwając kawałki bodajże wczorajszej pizzy której nie dojedli
- aha - rzuciłam udając się w strone kuchni i wyciągając zimny sok pomarańczowy z lodówki
- Darcy chodź do mnie, obejrzymy film - wydarł się Payne
- tsa, akurat mam na to ochote - powiedziałam do siebie pod nosem i powędrowałam do salonu
Usiadłam na kanapie gapiąc się w jakiś durnowaty film co chwile biorąc mały łyk soku.
- nie pij tyle bo sie posikasz - stwierdził Li
- nie martw się o to - odpowiedziałam mu uśmiechając się
Liam odwrócił się w moją stronę i gapił się na mnie jak w obrazek. Na początku nie zwróciłam na to szczególnej uwagi ale powoli zaczęło mnie to irytować
- co sie tak lampisz na mnie ?
- ale nam napędziłaś wczoraj stracha
- czym niby ?
- tym - wskazał na mój zabandazowany nadgarstek
- aha, fajnie - wyjąkałam
- nie fajnie - odpowiedział sięgając po kolejny, ostatni już kawałek pizzy - chcesz ? - spytał machając mi żarciem przed oczami
- nie, przechodzę na diete
- Harry ci nie pozwoli
- Harry nie musi wiedzieć, nie jest moją matką - wycedziłam przez zęby
Na słowo matka od razu zebrały mi się łzy, co zauważył Payne.
- nic ci nie jest ? - spytał z troską w głosie
- niee - odpowiedziałam ocierając spływającą po moim policzku łzę - ide się ogarnąć, zaraz wracam
- okeej, ale potem mi opowiesz co jest grane, zgoda ?
- oczywiście - uśmiechnęłam się i popędziłam na góre.
Weszłam do pokoju wygrzebując jakieś normalne ciuchy. Chwyciłam je i udałam się do łazienki. Najpierw wzięłam gorącą kąpiel, następnie sie przebrałam i pomalowałam. Szukałam po kosmetyczce mojej żyletki, której nigdzie nie było.
- zajebiście - powiedziałam sama do siebie
Pewnie po wczoraj Harry ją gdzieś wyrzucił. Nie potrzebnie, mogę sobie kupić nowe. Nagle przyszedł do mnie sms.
" masz 2 tygodnie czasu, potem wylatujemy do Polski. NA ZAWSZE - mama "
Rzuciłam telefon o podłoge i chwyciłam rękami za głowe. Zaczełam krzyczeć jak bardzo nie nawidzę swojego życia. Tak mocno się wkurwiłam że przywaliłam z pięści w lustro które rozpadło się na kilka mniejszych i większych kawałków przecinając przy tym chyba tętnice.
- Liaaaaaam ! - wydarłam się
- co sie stało ? - spytał ciemny blondyn wchodząc do łazienki - o kurwa
Wszędzie była krew. Leciała mi z ręki jak z fontanny.
- aj, i co zrobimy ? - spytałam
- jedziemy do szpitala - stwierdził - masz, owiń tym ręke - podał mi jakiś ręcznik - ide zadzwonić do Harrego
- nie ! - wykrzyczałam - nie chce by wiedział
- wróciliśmyyyyyyyyyy - usłyszałam radosny okrzyk Louisa dobiegający z dołu
- o kurwa mać - powiedziałam - no to po mnie
- nie gadaj tylko idziemy - powiedział Li prowadząc mnie na dół
- co się stało ? - spytał przerażony Niall trzymając w buzi hot-doga
- długa historia, jedziemy do szpitala, gdzie Harry ?
- tu jestem - odpowiedział Loczek wychodząc z kuchni - co ci się stało ? - wydarł się
Podałam mu telefon z wiadomością od matki. Przeczytał i spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
- nie ma czasu, jedziemy Darcy, przecięłaś tętnice - wycedził Liam wyprowadzając mnie z domu
- jade z wami - powiedział Harry chwytając mnie za ramię - będzie dobrze - pocałował mnie lekko w usta
Gdy dotarliśmy do szpitala założyli mi 2 szwy. Niby miałam szczęście bo mogło się skończyć wiele gorzej. W drodze powrotnej opowiedziałam wszystko mopjemu chłopakowi. Płakaliśmy razem wtuleni w siebie
- nie pozwolę ci wyjechać - rzucił ocierając łzy spływające mu po policzku - nie pozwolę
_________________________________________
bahahahahahaha XD o kurwa cóż za niesamowita chujowizna XD
LOL . nie wiem co mnie natchnęło na te motywy z zyletą o.O .
piszcie wasze opinie ^.
poniedziałek, 26 grudnia 2011
Rozdział trzeci
Po skończonym filmie Niall wpadł na pomysł aby zamówic pizzę. Zgodziliśme się. Po 30 minutach do naszych drzwi zawitał dostawca z 4 kartonami pizzy. Usiedliśmy w jadalni rozkoszując się pizzą pepperoni i pijąc zimnego browara. Gdy wyciągnęłam ręke po jeszcze jeden kawałek rękaw bluzy podsunął mi się do góry. Szybko ściągnęłam go na dół ale niestety Zayn przuważył co nie co. Wstał od stołu i wyciągnął mnie na górę pod pretekstem że muszę mu pomóc wybrać koszulke na zmianę. Weszliśmy do jego pokoju, zatrzasnął drzwi i stanął naprzeciw mnie.
- pokaż - powiedział
- co ci mam pokazać ?
- pokaż ręce .
- dobra - odparłam i pomachałam mu
- nie rób ze mnie idioty - powiedział podchodząc i chwytając mnie za nadgarstki
- Zayn puszczaj - wydarłam się
Brunet nie posłychał mnie i podwinął rękawy mojej bluzy, następnie zaczął zdejmować bransoletki.
- co to ma być ? - spytał dziwnie sie na mnie gapiąc
- walczyłam z kotem mojej mamy
- twoja mama nie ma kota
- skąd wiesz ?
- bo nie lubi zwierząt, nie rób ze mnie idioty błagam
- no dobra. Chcesz prawdy ? Moja sąsiadka kupiła sobie smoka, którego miałam jej wytresować i mnie podrapał - powiedziałam z sarkazmem
- od kiedy to robisz ?
- od kiedy tresuje smoki ? hmm, od dzisiejszego ranka
- nie zgrywaj sie, tniesz sie prawda ?
Nic mu nie odpowiedziałam. Usiadłam na łóżku chowając twarz w dłonie ciuchutko łkając. Zayn usiadł obok mnie i przytulił
- powiesz mi co się dzieje ? - spytał
- moi rodzice sie rozwodzą - odpowiedziałam mu wycierając łzę spływającą mi po policzku
- żartujesz ..
- a wyglądam jakbym żartowała ?
- dlaczego to robią ?
- nie wiem, niby to uczucie jest mineło. Ale wiesz co jest najgorsze ?
- co ?
- wyprowadzam się z matką do Polski
- nie możesz ! - wykrzyczał wstając z łóżka - co będzie z Harrym ? z nami wszystkimi ?
- nie martw się - uśmiechnęłam się - nie doprowadzę do tego, nie mam zamiaru ruszać się z Londynu
- ufff, to dobrze - powiedział po czym podszedł do mnie i przytulił
W tym momencie do pokoju weszła Amy. Gdy nas zobaczyła wybiegła trzaskając drzwiamy. Zdąrzyłam tylko usłyszeć jak gada z Harrym
- wiesz że twoja dziewczyna zdradza cie z moim nazeczonym ?
Zanim się zorientowałam w progu stał Harry. Oderwałam się od Zayna i spojrzałam na niego ze smutkiem w oczach.
- Harry .. to nie tak jak myślisz - wyjąkałam
- nie odzywaj się - odpowiedział wychodząc
Spojrzałam na Zayna który pobiegł szybko za Amy. Rozpłakałam się i udałam do mojej łazienki. Zamknęłam się na klucz, szybko wygrzebałam z kosmetyczki pudełeczko z żylketką i zrobiłam kolejne nacięcia po ręce. Oparłam się o ściane i zjechałam na dół siadając po turecku. Płakałam jak małe dziecko. Nie dość że rodzice niszczą mi życie to jeszcze mój chłopak myśli że go zdradzam. Zrobiłam kilka kolejnych głębokich kresek. Przecierałam płynącą krew papierem toaletowym. Zza drzwi usłyszałam głos Zayna rozmawiającego z Harrym
- stary wyluzuj, między mną a nią nic nie ma, rozumiesz ? - wydzierał się brunet
- widziałem właśnie.
- czyli nie mogę nawet jej przytulić skoro jej ciężko ?
- a co jej niby jest ? - spytał zielonooki
- własnie tak interesujesz się swoją dziewczyną
- zamknij się ! Ja się nią interesuje przecież
- tak ? to gdzie niby ona jest ?
- siedzi w łazience
- CO ?! - wydarł się jeszcze głośniej Zayn
- no mówie że w łazience siedzi
- o nie
- co o nie ? - spytał Harry podenerwowanym głosem
- Darcy otwórz ! - krzyczał Zayn uderzająć pięścią w drzwi
Nic mu nie odpowiedziałam, zaczęłam płakać jeszcze bardziej robiąc kolejne cięcia
- czemu krzyczysz ? - spytał Hazza
- nie chcesz wiedzieć co ona teraz robi - odpowiedział mu Zayn coraz mocniej uderzająć w drzwi - Darcy otwieraj !
Zasłoniłam uszy dłońmi zamykając oczy pozwalając by łzy swobodnie spływały mi po policzkach. Nie mogłam zatamować płynącej krwii. Nagle usłyszałam wielki huk i w łazience zjawił się Harry. Spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach podbiegają cdo mnie i mocno przytulając.
- przepraszam kochanie, nie wiem co we mnie wss - zaczął mówić gdy nagle zobaczył całą moją ręke w krwi
- co ty zrobiłaś ? - wydarł się
Nic nie odpowiedziałam. Popatrzyłam w stronę wywarzonych drzwi w których stał Zayn.
- lece po jakieś bandaże - powiedział zbiegając na dół .
______________________________
trololololol. jakie nudne : /
a wy co myślicie ?
mnie sie to wgl. nie podoba ,
- pokaż - powiedział
- co ci mam pokazać ?
- pokaż ręce .
- dobra - odparłam i pomachałam mu
- nie rób ze mnie idioty - powiedział podchodząc i chwytając mnie za nadgarstki
- Zayn puszczaj - wydarłam się
Brunet nie posłychał mnie i podwinął rękawy mojej bluzy, następnie zaczął zdejmować bransoletki.
- co to ma być ? - spytał dziwnie sie na mnie gapiąc
- walczyłam z kotem mojej mamy
- twoja mama nie ma kota
- skąd wiesz ?
- bo nie lubi zwierząt, nie rób ze mnie idioty błagam
- no dobra. Chcesz prawdy ? Moja sąsiadka kupiła sobie smoka, którego miałam jej wytresować i mnie podrapał - powiedziałam z sarkazmem
- od kiedy to robisz ?
- od kiedy tresuje smoki ? hmm, od dzisiejszego ranka
- nie zgrywaj sie, tniesz sie prawda ?
Nic mu nie odpowiedziałam. Usiadłam na łóżku chowając twarz w dłonie ciuchutko łkając. Zayn usiadł obok mnie i przytulił
- powiesz mi co się dzieje ? - spytał
- moi rodzice sie rozwodzą - odpowiedziałam mu wycierając łzę spływającą mi po policzku
- żartujesz ..
- a wyglądam jakbym żartowała ?
- dlaczego to robią ?
- nie wiem, niby to uczucie jest mineło. Ale wiesz co jest najgorsze ?
- co ?
- wyprowadzam się z matką do Polski
- nie możesz ! - wykrzyczał wstając z łóżka - co będzie z Harrym ? z nami wszystkimi ?
- nie martw się - uśmiechnęłam się - nie doprowadzę do tego, nie mam zamiaru ruszać się z Londynu
- ufff, to dobrze - powiedział po czym podszedł do mnie i przytulił
W tym momencie do pokoju weszła Amy. Gdy nas zobaczyła wybiegła trzaskając drzwiamy. Zdąrzyłam tylko usłyszeć jak gada z Harrym
- wiesz że twoja dziewczyna zdradza cie z moim nazeczonym ?
Zanim się zorientowałam w progu stał Harry. Oderwałam się od Zayna i spojrzałam na niego ze smutkiem w oczach.
- Harry .. to nie tak jak myślisz - wyjąkałam
- nie odzywaj się - odpowiedział wychodząc
Spojrzałam na Zayna który pobiegł szybko za Amy. Rozpłakałam się i udałam do mojej łazienki. Zamknęłam się na klucz, szybko wygrzebałam z kosmetyczki pudełeczko z żylketką i zrobiłam kolejne nacięcia po ręce. Oparłam się o ściane i zjechałam na dół siadając po turecku. Płakałam jak małe dziecko. Nie dość że rodzice niszczą mi życie to jeszcze mój chłopak myśli że go zdradzam. Zrobiłam kilka kolejnych głębokich kresek. Przecierałam płynącą krew papierem toaletowym. Zza drzwi usłyszałam głos Zayna rozmawiającego z Harrym
- stary wyluzuj, między mną a nią nic nie ma, rozumiesz ? - wydzierał się brunet
- widziałem właśnie.
- czyli nie mogę nawet jej przytulić skoro jej ciężko ?
- a co jej niby jest ? - spytał zielonooki
- własnie tak interesujesz się swoją dziewczyną
- zamknij się ! Ja się nią interesuje przecież
- tak ? to gdzie niby ona jest ?
- siedzi w łazience
- CO ?! - wydarł się jeszcze głośniej Zayn
- no mówie że w łazience siedzi
- o nie
- co o nie ? - spytał Harry podenerwowanym głosem
- Darcy otwórz ! - krzyczał Zayn uderzająć pięścią w drzwi
Nic mu nie odpowiedziałam, zaczęłam płakać jeszcze bardziej robiąc kolejne cięcia
- czemu krzyczysz ? - spytał Hazza
- nie chcesz wiedzieć co ona teraz robi - odpowiedział mu Zayn coraz mocniej uderzająć w drzwi - Darcy otwieraj !
Zasłoniłam uszy dłońmi zamykając oczy pozwalając by łzy swobodnie spływały mi po policzkach. Nie mogłam zatamować płynącej krwii. Nagle usłyszałam wielki huk i w łazience zjawił się Harry. Spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach podbiegają cdo mnie i mocno przytulając.
- przepraszam kochanie, nie wiem co we mnie wss - zaczął mówić gdy nagle zobaczył całą moją ręke w krwi
- co ty zrobiłaś ? - wydarł się
Nic nie odpowiedziałam. Popatrzyłam w stronę wywarzonych drzwi w których stał Zayn.
- lece po jakieś bandaże - powiedział zbiegając na dół .
______________________________
trololololol. jakie nudne : /
a wy co myślicie ?
mnie sie to wgl. nie podoba ,
sobota, 24 grudnia 2011
Rozdział drugi
wszyscy zgromadziliśmy się pod wieżą ajfla. Postanowiliśmy że przenocujemy tutaj, o godzinie 9 miał pojawić się nasz helikopter. Zasnęłam leżąc na trawie w objęciach Harrego. Rankiem obudził mnie straszy krzy Louisa
- wstawać kurwa !! zaspaliśmy ! dwonili do mnie że czekają na nas nas już pół godziny i jak do 10 minut się nie zjawimy to odlatują zostawiając nas na pastwę losu !
Szybko podniosłam się z Harrego i zaczełam każdego budzić. Popędziliśmy złapać jakąś taksówkę która w ciągu 5 minut przetransportowała nas na lotnisko. Wsiedliśmy do helikoptera i ponownie zasnęłam tuląc się do Hazzy. Czekała nas 2-godzinna podróż. Obudziłam się ... w swoim łóżku. Obok mnie leżał Harry gładząc mnie po włosach .
- która godzina ? - spytałam zaspanym głosem
- 14 - wyszczerzył kły - tak słodko spałaś że aż szkoda było mi cię budzić
- muszę lecieć do rodziców zameldować się że jestem cała i zdrowa - posłałam mu ciepły uśmiech wstając
- kiedy wrócisz ? - spytał ze smutkiem w oczach
- za godzinę, może wcześniej - odpowiedziałam całując go delikatnie w usta.
Popędzilam do łazienki wziąść szybki prysznic, przebrać się i umalować. Gdy byłam gotowa udałam się na dół machając na pożegnanie ludowi zebranemu w kuchni. Do domu moich rodziców było nie całe 10 minut drogi. Szłam sobie spacerkiem słuchając Paradise od Coldplay. Gdy otworzyłam drzwi mojego domu zastałam niezły bajzel. Wszędzie były porozrzucane jakieś ubrania
- haloo ! Jest tu ktoś?- wydarłam morde z nadzieją że ktoś mi odpowie.
Z góry zbiegła moja matka z ojcem. Przywitałam się z nimi i weszliśmy do salonu. Mama zrobiła mi moją ulubioną zieloną herbatę o smaku arbuza. Siedzieliśmy w ciszy jakieś 3 minuty.
- musimy z tobą pogadać - rzucił nagle ojciec
- słucham ? - spytałam biorąc łyk gorącej herbaty
- chodzi o to, że .. - zaczela matka
- rozwodzimy się - dokończył tata
- że co słucham ? - wydukałam krztusząc się
- bierzemy rozwód. Po prostu to uczucie minęło - powiedział tata sięgając po swój kubek z kawą
- więc kto sie wyprowadza ty czy mama ?
- ty z mamą .
- co ?! - wydarłam się - chyba ci sie coś pomyliło, ja zostaje w Londynie a wy róbcie co chcecie
- nie masz skończonych 18 lat, lecisz z mamą do Polski
- chyba cie pojebało
- Darcy wyrażaj się ! - wtrąciła matka
- zamknij sie kurwa ! nie z tobą gadam, jasne ? - zaczęłam coraz bardziej chamsko się wyrażać
- bez dyskusji - powiedział ojciec - lecisz z matką do Polski, tam masz rodzine
- tutaj mam przyjaciół i chłopaka ! - wykrzyczałam ze łzami w oczach
- tam też sobie znajdziesz
- nie mam ochoty z wami gadać - powiedziałam wstając
- gdzie idziesz ? - spytała mama ze smutkiem w oczach
- poszukać moich biologiczny rodziców, zresztą nie ważne, nara - odparłam wychodząc z domu i trzaskając drzwiami
Pobiegłam w stronę parku cały czas płacząc. Nie mam zamiaru lecieć do jakiejś tam Polski , co ja tam będę robić ? Usiadłam pod jakimś drzewem chowając twarz w dłonie. Przecież muszę coś zrobić, rozwód niech sobie biorą ale ja mam w Londynie swoje prywatne życie. Nie mogą tego zmienić jakimś głupim rozwodem do cholery jasnej. Wyciągłam z kieszenie telefon i słuchawki. Puściłam sobie jakiś smutny kawałek. ' nie chce mi sie życ ' powiedziałam w myślach do siebie. Mijały minuty które bardzo mi się dłużyły. Zdawało mi się że siedzę dobre 3 godziny pod tym drzewem a w rzeczywistości było to 7 minut. Za chwilę powinnam być u Harrego, przecież mu obiecałam. Było mi tak cholernie źle, chciałam sobie jakoś ulżyć. Wstałam i poszłam do jakiegoś zklepu po NIĄ. Srebrna, ostra mała rzecz. Schowałam ją do kieszeni i ruszyłam w stronę domu, nie tego gdzie teraz kłucą się rodzice, tego to nawet domem nie mogę nazwać. Mój dom jest tam gdzie Harry i moi przyjaciele. Tam zamieszkam puki co, zresztą mieszkam już u nich bardzo długo, rodzice się zgodzili więc czemu teraz miałabym stąd wyjeżdżać ?
Weszłam do środka. Jak zwykle w kuchni siedziało stado moich kochanych baranów.
- cześć - rzuciłam udając się na górę po schodach
- Darcy chodź z nami posiedź - powiedział błagalnym tonem Niall
- zaraz, idę się tylko przebrać - odparłam
Weszłam do mojego pokoju, wyjęłam z szafy jakieś pierwsze lepsze spodnie dresowe i za dużą bluze , która należała do Harrego. Poszłam do łazienki się przebrać. Gdy zdjęłam jeansy z kieszonki wypadła mi żyletka. Usiadłam na wannie podciągając do góry rękawy bluzy i zdejmując bransoletki z mojego nadgarstka. Wyjęłam to cudeńko z opakowania i delikatnie przejechałam tym po mojej skórze. Zaczęło lekko szczypać i poleciała krew. Przypomniała mi się cała sytuacja która teraz rozpierdala mi życie. Rozwód rodziców. Przecież jestem jedynym dzieckiem które mają, no chyba że ojciec zrobił bachora jakiejś swojej pracownicy, ale wątpie. Przecież on kochał mamę. Co im się nagle odmieniło ? Byliśmy zajebiście szczęśliwą rodziną. Oni mieli świetną pracę, dużo zarabiali. Jestem ciekawa co zjebało to ich piękne życie. Przejechalam jeszcze kilka razy żyletką po moim nadgarstku. Krew zaczęła płynąć jak pojebana. Wzięłam rękę pod strumień zimnej wody i przemyłam czerwoną ciecz. Z szafki wyciągłam jakiś plaster który nakleiłam, na ręke spowrotem nałożyłam bransoletki. Ubrałam na dupe dresy i spuściłam rękaw na dół. Moją srebrną przyjaciółkę schowałam do maleńkiego pudełeczka po kolczykach , które schowałam do mojej kosmetyczki. Przemyłam jeszcze twarz chłodną wodą aby nie wyglądało że płakałam. Udałam się na dół gdzie wszyscy z kuchni przetransportowali się do salonu na jakiś film. Usiadłam obok Harrego mocno się w niego wtulając. Nie chciałam mu opowiadać całej histori, było mi zbyt ciężko. A jakby się dowiedział że zaczęłam się ciąć, zerwał by ze mną albo coś w tym stylu.
- tęskniłem za tobą - wyszeptał po czym pocałował mnie w policzek
Uśmiechnęłam się do niego po czym przytuliłam go jeszcze bardziej.
_______________________________________
jest następny rozdział :D w sumie to nie bardzo mi się on podoba o.O
a wy co myślicie ?
P.S Wesołych Świąt i naszych chłopaków pod choinką !
Dziś Loui ma swoje 20-ste urodziny. Ja nie mogę ale z niego stara dupa już .
Ale wiek to tylko liczba a nasz kochany Boo Bear pewnie nadal będzie się zachowywał jak nastolatek .
- wstawać kurwa !! zaspaliśmy ! dwonili do mnie że czekają na nas nas już pół godziny i jak do 10 minut się nie zjawimy to odlatują zostawiając nas na pastwę losu !
Szybko podniosłam się z Harrego i zaczełam każdego budzić. Popędziliśmy złapać jakąś taksówkę która w ciągu 5 minut przetransportowała nas na lotnisko. Wsiedliśmy do helikoptera i ponownie zasnęłam tuląc się do Hazzy. Czekała nas 2-godzinna podróż. Obudziłam się ... w swoim łóżku. Obok mnie leżał Harry gładząc mnie po włosach .
- która godzina ? - spytałam zaspanym głosem
- 14 - wyszczerzył kły - tak słodko spałaś że aż szkoda było mi cię budzić
- muszę lecieć do rodziców zameldować się że jestem cała i zdrowa - posłałam mu ciepły uśmiech wstając
- kiedy wrócisz ? - spytał ze smutkiem w oczach
- za godzinę, może wcześniej - odpowiedziałam całując go delikatnie w usta.
Popędzilam do łazienki wziąść szybki prysznic, przebrać się i umalować. Gdy byłam gotowa udałam się na dół machając na pożegnanie ludowi zebranemu w kuchni. Do domu moich rodziców było nie całe 10 minut drogi. Szłam sobie spacerkiem słuchając Paradise od Coldplay. Gdy otworzyłam drzwi mojego domu zastałam niezły bajzel. Wszędzie były porozrzucane jakieś ubrania
- haloo ! Jest tu ktoś?- wydarłam morde z nadzieją że ktoś mi odpowie.
Z góry zbiegła moja matka z ojcem. Przywitałam się z nimi i weszliśmy do salonu. Mama zrobiła mi moją ulubioną zieloną herbatę o smaku arbuza. Siedzieliśmy w ciszy jakieś 3 minuty.
- musimy z tobą pogadać - rzucił nagle ojciec
- słucham ? - spytałam biorąc łyk gorącej herbaty
- chodzi o to, że .. - zaczela matka
- rozwodzimy się - dokończył tata
- że co słucham ? - wydukałam krztusząc się
- bierzemy rozwód. Po prostu to uczucie minęło - powiedział tata sięgając po swój kubek z kawą
- więc kto sie wyprowadza ty czy mama ?
- ty z mamą .
- co ?! - wydarłam się - chyba ci sie coś pomyliło, ja zostaje w Londynie a wy róbcie co chcecie
- nie masz skończonych 18 lat, lecisz z mamą do Polski
- chyba cie pojebało
- Darcy wyrażaj się ! - wtrąciła matka
- zamknij sie kurwa ! nie z tobą gadam, jasne ? - zaczęłam coraz bardziej chamsko się wyrażać
- bez dyskusji - powiedział ojciec - lecisz z matką do Polski, tam masz rodzine
- tutaj mam przyjaciół i chłopaka ! - wykrzyczałam ze łzami w oczach
- tam też sobie znajdziesz
- nie mam ochoty z wami gadać - powiedziałam wstając
- gdzie idziesz ? - spytała mama ze smutkiem w oczach
- poszukać moich biologiczny rodziców, zresztą nie ważne, nara - odparłam wychodząc z domu i trzaskając drzwiami
Pobiegłam w stronę parku cały czas płacząc. Nie mam zamiaru lecieć do jakiejś tam Polski , co ja tam będę robić ? Usiadłam pod jakimś drzewem chowając twarz w dłonie. Przecież muszę coś zrobić, rozwód niech sobie biorą ale ja mam w Londynie swoje prywatne życie. Nie mogą tego zmienić jakimś głupim rozwodem do cholery jasnej. Wyciągłam z kieszenie telefon i słuchawki. Puściłam sobie jakiś smutny kawałek. ' nie chce mi sie życ ' powiedziałam w myślach do siebie. Mijały minuty które bardzo mi się dłużyły. Zdawało mi się że siedzę dobre 3 godziny pod tym drzewem a w rzeczywistości było to 7 minut. Za chwilę powinnam być u Harrego, przecież mu obiecałam. Było mi tak cholernie źle, chciałam sobie jakoś ulżyć. Wstałam i poszłam do jakiegoś zklepu po NIĄ. Srebrna, ostra mała rzecz. Schowałam ją do kieszeni i ruszyłam w stronę domu, nie tego gdzie teraz kłucą się rodzice, tego to nawet domem nie mogę nazwać. Mój dom jest tam gdzie Harry i moi przyjaciele. Tam zamieszkam puki co, zresztą mieszkam już u nich bardzo długo, rodzice się zgodzili więc czemu teraz miałabym stąd wyjeżdżać ?
Weszłam do środka. Jak zwykle w kuchni siedziało stado moich kochanych baranów.
- cześć - rzuciłam udając się na górę po schodach
- Darcy chodź z nami posiedź - powiedział błagalnym tonem Niall
- zaraz, idę się tylko przebrać - odparłam
Weszłam do mojego pokoju, wyjęłam z szafy jakieś pierwsze lepsze spodnie dresowe i za dużą bluze , która należała do Harrego. Poszłam do łazienki się przebrać. Gdy zdjęłam jeansy z kieszonki wypadła mi żyletka. Usiadłam na wannie podciągając do góry rękawy bluzy i zdejmując bransoletki z mojego nadgarstka. Wyjęłam to cudeńko z opakowania i delikatnie przejechałam tym po mojej skórze. Zaczęło lekko szczypać i poleciała krew. Przypomniała mi się cała sytuacja która teraz rozpierdala mi życie. Rozwód rodziców. Przecież jestem jedynym dzieckiem które mają, no chyba że ojciec zrobił bachora jakiejś swojej pracownicy, ale wątpie. Przecież on kochał mamę. Co im się nagle odmieniło ? Byliśmy zajebiście szczęśliwą rodziną. Oni mieli świetną pracę, dużo zarabiali. Jestem ciekawa co zjebało to ich piękne życie. Przejechalam jeszcze kilka razy żyletką po moim nadgarstku. Krew zaczęła płynąć jak pojebana. Wzięłam rękę pod strumień zimnej wody i przemyłam czerwoną ciecz. Z szafki wyciągłam jakiś plaster który nakleiłam, na ręke spowrotem nałożyłam bransoletki. Ubrałam na dupe dresy i spuściłam rękaw na dół. Moją srebrną przyjaciółkę schowałam do maleńkiego pudełeczka po kolczykach , które schowałam do mojej kosmetyczki. Przemyłam jeszcze twarz chłodną wodą aby nie wyglądało że płakałam. Udałam się na dół gdzie wszyscy z kuchni przetransportowali się do salonu na jakiś film. Usiadłam obok Harrego mocno się w niego wtulając. Nie chciałam mu opowiadać całej histori, było mi zbyt ciężko. A jakby się dowiedział że zaczęłam się ciąć, zerwał by ze mną albo coś w tym stylu.
- tęskniłem za tobą - wyszeptał po czym pocałował mnie w policzek
Uśmiechnęłam się do niego po czym przytuliłam go jeszcze bardziej.
_______________________________________
jest następny rozdział :D w sumie to nie bardzo mi się on podoba o.O
a wy co myślicie ?
P.S Wesołych Świąt i naszych chłopaków pod choinką !
Dziś Loui ma swoje 20-ste urodziny. Ja nie mogę ale z niego stara dupa już .
Ale wiek to tylko liczba a nasz kochany Boo Bear pewnie nadal będzie się zachowywał jak nastolatek .
INFORMACJA
Dla tych którzy zajrzą tutaj po raz pierwszy : http://onedirection-mystory.blogspot.com/ tutaj znajdziecie pierwsze części opowiadania, to co piszę na tym blogu jest kontynuacją :D
________________________________
MERRY XMAS DIRECTIONERS <3
________________________________
MERRY XMAS DIRECTIONERS <3
piątek, 23 grudnia 2011
HELLO & ROZDZIAŁ PIERWSZY
Hejka ;D
Z tej strony @harryswife_PL , właścicielka bloga http://onedirection-mystory.blogspot.com/
Z okazji świąt Bożego Narodzenia, pragnę złożyć wam życzenia.
Dużo zdrowia, szczęścia, miłości no i oczywiście naszych kochanych pięciu dupci *.*
Ode mnie taki prezent dla was:
Dużo osób na poprzednim blogu chciało żeby Darcy była z Harrym a nie Liamem. Dużo z was płakało na ostatnim rozdziale i na epilogu. Przepraszam was za taki tragiczny koniec. Ale teraz czas na ten mój prezent :D
Postanowiłam pisać tutaj tak jakby inną historie . Chodzi o to, że powrócę do tej wycieczki do Paryża i wtedy w tym parku gdzie Darcy siedziała nie podejdzie do niej Liam .Mi też bardzo zależy aby główna bohaterka była z Hazzą.
Myślę że spodoba wam się ten mój pomysł ;d
Więc jak ? Gotowi na 1 rozdział ? No to zaczynamy ! :D
Rozdział pierwszy , całkiem inna historia
Błąkaliśmy się po paryskich drogach jak mendy po jajach. Szukaliśmy jakiegoś zajebistego klubu. W końcu po 20 minutach obchodu natrafiliśmy na jakąś zajebistą dyskoteke. W środku wszystko było czerwone. Zastanawiałam się czy nie jesteśmy czasem w burdelu. Tu jakieś tam dziwki na rurze zakurwiały densa, tam znów ktoś sie lizał jak pojebany o.o .Chwyciłam Harrego za rękę i wyprowadziłam z tamtąd.
- co ty robisz ? - spytał
- nie będziesz sie gapił na dziwki !
- ale dlaczego ? Mieliśmy się dzisiaj świetnie bawić
- chodźmy do innego klubu
- nie, ja chcę być tutaj z moimi przyjaciółmi
- czyli wybierasz ich ode mnie ?
- nie ! Nie stawiaj mnie przed takim wyborem !
- już wybrałeś - powiedziałam po czym odwróciłam się i udałam w strone jakiegoś parku czy ki chuj
- Darcy ! Wracaj ! - słyszałam jak Hazza drze morde
Olałam go. Nie to , że nie chce spędzać czasu z jego, a także moimi przyjaciółmi. Po prostu nie chce widzieć jak mój chłopak ślini się na widok piepszonych szmat. Znalazłam jakąś wolną ławeczkę, usiadłam na niej, włożyłam słuchawki do uszu i rozmyślałam z zamkniętymi oczami. Nagle przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku tygodni, park , Richard i ja jako morderczyni. Po chwili poczułam, że ktoś siedzi obok mnie. Bałam się otworzyć oczy. Po policzku spłynęła mi pojedycza łza. Ten ktoś ją otarł dłonią i mocno mnie przytulił. Powoli otworzyłam oczy, to był Harry.
- przepraszam - wyszeptał czule - jeśli naprawdę ci na tym zależy, to możemy pójść do innego klubu. Bardziej przyzwoitego - ujął moją twarz w dłonie i lekko pocałował. - kocham cię
- ja ciebie też - odpowiedziałam mu delikatnie się uśmiechając - a co z resztą ?
- ty jesteś dla mnie ważniejsza, oni dadzą sobie radę, nie są dziećmi
- to gdzie idziemy ?
- a gdzie masz ochotę ?
- chodźmy pod wieże ajfla, podobno zajebiście świeci w nocy
- no dobrze, dla ciebie wszystko - powiedział po czym chwycił mnie za rękę i udaliśmy się w stronę jednego z cudów świata.
Gdy dotarliśmy na miejsce myślałam że jestem w jakimś niebie. Wieża była zajebiście oświetlona. Harry wyciągnął swojego iPhone'a i puścił z niego piosenkę ' Never Let You Go - Justin'a Biebera ' . Nie przepadam za tym chłopakiem ale ta piosenka jest wykurwista. Hazza starał się stworzyć romantyczną chwilę. Chwycił mnie w pasie i przysunąl do siebie. Delikatnie mnie pocałowal po czym zaczęliśmy tańczyć. Oparłam swoją głowę o jego ramiona. Było cudownie. Harry co chwile podśpiewywał mi do ucha
' so baby know for sure,
that i'll never let you go '
Tańczyliśmy wtuleni w siebie chyba z godzinę albo więcej. Romantyczny nastrój zjebał nam Niall który doczaił nas pod wieżą ajfla i przyleciał na nas z pyskiem twierdząć że jest głodny i zaraz umrze. Wzieliśmy tego ciamajde za szmaty i zaprowadziliśmy do jakiejś knajpki, Tam Horan zamówił sobie ucztę cezara.
- jeszcze raz Niall przerwiesz nam w takim zajebitym momencie, to dostaniesz takiego kopa w dupe że znajdziesz się w domu rodzinnym w Irlandi, kumasz czacze ? - spytałam
- noo - wyjąkał z pełną gębą
- gdzie reszta przygłupów ? - spytał Harry - siedzą nadal w tym burdelu ?
- nie, poszli was szukać - powiedział przełykając golonko
- to jak ty nas znalazleś ?
- usłyszałem jak śpiewa Justin, dobrze wiesz że jestem belieberem. Chciałem sobie posłuchać, a tu pacze i to wy, więc zagadałem - wyszczerzył sie
- tyaa, i zjebałeś piękną chwile - powiedziałam krzywiąc się do niego
- no sorry, głodny byłem - odpowiedział sięgając łapą po następny kawał mięcha
- chodźmy ich znaleźć, trzeba w końcu poszukać jakiegoś miejsca do spania - odparł Harry wstając
Udaliśmy się w stronę drzwi. Najwyraźniej pan Horan nie zajarzył że serio musimy iść i dalej jak zakochany wgapiał się w swój talerz. Harry widząc go podszedł do niego, chwycił za rękę i siłą wyprowadził. Zdąrzyłam zapakować mu szybko te golonka na wynos bo biedaczyna rzucał się po podlodze wrzeszcząc w niebo głosy jakby był jakiś pierdolnięty na mózg czy coś. Gdy się już troche ogarnął zaczęliśmy wydzwaniać do przyjaciół albyśmy się wszyscy spotkali pod wieżą ajfla i znaleźli w końcu jakieś miejsce do spania
__________________________________________________
i jak ? podoba wam się christmas suprajs od Nat ? :D
nie byłam w stanie rozstać się z Darcy, pokochałam ją . Myślę, że jesteście zadowoleni z dalszej nieco innej kontynuacji mojego opowiadania ? :D
Z tej strony @harryswife_PL , właścicielka bloga http://onedirection-mystory.blogspot.com/
Z okazji świąt Bożego Narodzenia, pragnę złożyć wam życzenia.
Dużo zdrowia, szczęścia, miłości no i oczywiście naszych kochanych pięciu dupci *.*
Ode mnie taki prezent dla was:
Dużo osób na poprzednim blogu chciało żeby Darcy była z Harrym a nie Liamem. Dużo z was płakało na ostatnim rozdziale i na epilogu. Przepraszam was za taki tragiczny koniec. Ale teraz czas na ten mój prezent :D
Postanowiłam pisać tutaj tak jakby inną historie . Chodzi o to, że powrócę do tej wycieczki do Paryża i wtedy w tym parku gdzie Darcy siedziała nie podejdzie do niej Liam .Mi też bardzo zależy aby główna bohaterka była z Hazzą.
Myślę że spodoba wam się ten mój pomysł ;d
Więc jak ? Gotowi na 1 rozdział ? No to zaczynamy ! :D
Rozdział pierwszy , całkiem inna historia
Błąkaliśmy się po paryskich drogach jak mendy po jajach. Szukaliśmy jakiegoś zajebistego klubu. W końcu po 20 minutach obchodu natrafiliśmy na jakąś zajebistą dyskoteke. W środku wszystko było czerwone. Zastanawiałam się czy nie jesteśmy czasem w burdelu. Tu jakieś tam dziwki na rurze zakurwiały densa, tam znów ktoś sie lizał jak pojebany o.o .Chwyciłam Harrego za rękę i wyprowadziłam z tamtąd.
- co ty robisz ? - spytał
- nie będziesz sie gapił na dziwki !
- ale dlaczego ? Mieliśmy się dzisiaj świetnie bawić
- chodźmy do innego klubu
- nie, ja chcę być tutaj z moimi przyjaciółmi
- czyli wybierasz ich ode mnie ?
- nie ! Nie stawiaj mnie przed takim wyborem !
- już wybrałeś - powiedziałam po czym odwróciłam się i udałam w strone jakiegoś parku czy ki chuj
- Darcy ! Wracaj ! - słyszałam jak Hazza drze morde
Olałam go. Nie to , że nie chce spędzać czasu z jego, a także moimi przyjaciółmi. Po prostu nie chce widzieć jak mój chłopak ślini się na widok piepszonych szmat. Znalazłam jakąś wolną ławeczkę, usiadłam na niej, włożyłam słuchawki do uszu i rozmyślałam z zamkniętymi oczami. Nagle przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku tygodni, park , Richard i ja jako morderczyni. Po chwili poczułam, że ktoś siedzi obok mnie. Bałam się otworzyć oczy. Po policzku spłynęła mi pojedycza łza. Ten ktoś ją otarł dłonią i mocno mnie przytulił. Powoli otworzyłam oczy, to był Harry.
- przepraszam - wyszeptał czule - jeśli naprawdę ci na tym zależy, to możemy pójść do innego klubu. Bardziej przyzwoitego - ujął moją twarz w dłonie i lekko pocałował. - kocham cię
- ja ciebie też - odpowiedziałam mu delikatnie się uśmiechając - a co z resztą ?
- ty jesteś dla mnie ważniejsza, oni dadzą sobie radę, nie są dziećmi
- to gdzie idziemy ?
- a gdzie masz ochotę ?
- chodźmy pod wieże ajfla, podobno zajebiście świeci w nocy
- no dobrze, dla ciebie wszystko - powiedział po czym chwycił mnie za rękę i udaliśmy się w stronę jednego z cudów świata.
Gdy dotarliśmy na miejsce myślałam że jestem w jakimś niebie. Wieża była zajebiście oświetlona. Harry wyciągnął swojego iPhone'a i puścił z niego piosenkę ' Never Let You Go - Justin'a Biebera ' . Nie przepadam za tym chłopakiem ale ta piosenka jest wykurwista. Hazza starał się stworzyć romantyczną chwilę. Chwycił mnie w pasie i przysunąl do siebie. Delikatnie mnie pocałowal po czym zaczęliśmy tańczyć. Oparłam swoją głowę o jego ramiona. Było cudownie. Harry co chwile podśpiewywał mi do ucha
' so baby know for sure,
that i'll never let you go '
Tańczyliśmy wtuleni w siebie chyba z godzinę albo więcej. Romantyczny nastrój zjebał nam Niall który doczaił nas pod wieżą ajfla i przyleciał na nas z pyskiem twierdząć że jest głodny i zaraz umrze. Wzieliśmy tego ciamajde za szmaty i zaprowadziliśmy do jakiejś knajpki, Tam Horan zamówił sobie ucztę cezara.
- jeszcze raz Niall przerwiesz nam w takim zajebitym momencie, to dostaniesz takiego kopa w dupe że znajdziesz się w domu rodzinnym w Irlandi, kumasz czacze ? - spytałam
- noo - wyjąkał z pełną gębą
- gdzie reszta przygłupów ? - spytał Harry - siedzą nadal w tym burdelu ?
- nie, poszli was szukać - powiedział przełykając golonko
- to jak ty nas znalazleś ?
- usłyszałem jak śpiewa Justin, dobrze wiesz że jestem belieberem. Chciałem sobie posłuchać, a tu pacze i to wy, więc zagadałem - wyszczerzył sie
- tyaa, i zjebałeś piękną chwile - powiedziałam krzywiąc się do niego
- no sorry, głodny byłem - odpowiedział sięgając łapą po następny kawał mięcha
- chodźmy ich znaleźć, trzeba w końcu poszukać jakiegoś miejsca do spania - odparł Harry wstając
Udaliśmy się w stronę drzwi. Najwyraźniej pan Horan nie zajarzył że serio musimy iść i dalej jak zakochany wgapiał się w swój talerz. Harry widząc go podszedł do niego, chwycił za rękę i siłą wyprowadził. Zdąrzyłam zapakować mu szybko te golonka na wynos bo biedaczyna rzucał się po podlodze wrzeszcząc w niebo głosy jakby był jakiś pierdolnięty na mózg czy coś. Gdy się już troche ogarnął zaczęliśmy wydzwaniać do przyjaciół albyśmy się wszyscy spotkali pod wieżą ajfla i znaleźli w końcu jakieś miejsce do spania
__________________________________________________
i jak ? podoba wam się christmas suprajs od Nat ? :D
nie byłam w stanie rozstać się z Darcy, pokochałam ją . Myślę, że jesteście zadowoleni z dalszej nieco innej kontynuacji mojego opowiadania ? :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)